Witam serdecznie na moim blogu.

2011-06-12

wspomnień czar; TO JUŻ ROK

O jakim ślubie i weselu marzyłyście lub marzycie, jeżeli ten dzień jest jeszcze przed Wami? Ja marzyłam o weselu rodzinnym. Nie znaczy to, że chciałam zaprosić tylko najbliższą rodzinę, ale naszym zamiarem było, żeby wszyscy goście czuli się na nim komfortowo. 
Przy wyborze sali wybór padł na "remizę strażacką". Mnie ten pomysł na początku przerażał. Bo niby jak sami mamy to wszystko przygotować, ale po podliczeniu liczby gości weselnych, zdecydowaliśmy się na "remizę". Ciężko było nam znaleźć lokal na tyle osób. Oboje mamy rodziny duże, a mój A. ma chyba dwa razy większą od mojej. 
Oczywiście jak każda Panna Młoda, wpadłam po uszy w szukaniu inspiracji na wszystko: suknię, bukiety, dekoracje i wiele innych  szczegółów, które tworzą całość. Najbardziej inspirowały mnie śluby amerykańskie, takie pod gołym niebem, w parku, w ogrodzie, nad morzem. W Polsce z racji powagi chwili śluby odbywają się w kościele, bo nie ma chyba księdza, który dałby się namówić na wyjście w plener. W sumie, to nawet nie wiem, czy to by było możliwe. Ale wracając do inspiracji, to nie przekopaną skarbnicą inspiracji jak dla mnie była strona  Green Wedding Shoes.

Pomysłów na tej stronie jest ogrom. Zakochałam się w prostych sukniach ślubnych, skromnych pannach młodych, bez zbędnego przepychu i pięknych sesjach ślubnych i narzeczeńskich. Gdy przeglądałam tę stronę wiele razy przewinął mi się bukiet ślubny z piwonii. Piękne kwiaty, chociaż gdy czytałam ich symbolikę nie bardzo nadawały się na bukiet dla Panny Młodej. Ale kto by wierzył w przesądy? Kiedy przesądy służą zabawie, są Ok. Ale kiedy psują zabawę, to się po prostu w nie nie wierzy. 
Musiałam mieć bukiet z piwonii i miałam. Muszę przyznać, że szukałam chwilę kwiaciarni, która podjęła by się tego wyzwania. Piwonie są pięknymi kwiatami, ale krótkotrwałymi. Rzadko spotyka się hodowle piwonii, dlatego nie ma ich w kwiaciarni. Po prostu, trzeba poczekać aż zakwitną i korzystać z tej chwili. Moje na szczęście zakwitły, mimo, że był to okres powodzi, które dotknęły naszą część Polski. 
Oj za bardzo rozpisałam się, więc żeby nie przeciągać. 
Mój bukiet miał być NATURALNY. Gdy chciałam wytłumaczyć kwiaciarce o co mi chodzi powiedziałam tak: "ma wyglądać jakbym poszła rano do ogródka, zerwała trochę kwiatów i zrobiła sobie bukiet". Cel chyba osiągnięty. Bukiet mój i mojego A. oddałam w ręce "specjalisty". 
Bukiety dla drużek i butonierki dla rodziców, starostów i drużbów postanowiłam zrobić sama z pomocą drużek oczywiście, bo przecież one po to są.




Jak Wam się podobają?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz