witajcie kochani,
dziś chciałam Wam pokazać nową zabawę, która wciągnęła mnie bez końca. a jest to
haft krzyżykowy.
mogłabym bez końca siedzieć i liczyć te krzyżyki. na początek poszły bardzo proste wzory, dopiero uczę się powoli dochodzę do coraz lepszej wprawy.
pierwsze moje wyszywanie skończyło się tak:
jest to metryczka mojej Pusi. Oprawiłam ją w ramkę z sklepu z artykułami zdaaaaaaalekiego wschodu. wpasowała się idealnie. jeszcze niestety nie zawisła, ponieważ czeka na swoją koleżankę półkę na misie.
drugą zrobiłam dla chrześnicy mojego męża. niestety kupiłam troszeczkę za małą ramkę w jednym markecie budowlanym i całość wymaga jeszcze poprawki, dopiero wtedy dostanie je mała słodka Zuzia.
tak wyglądają "kuzyneczki" razem.
wciągnęło mnie totalnie
w domu niestety nie mam czasu na wyszywanie, dlatego cały zestaw leży w pracy mojej mamy, gdzie jak na razie, póki nie mam pracy, pomagam jej. specyfika pracy pozwala na chwilowe zapomnienie się i zatopienie w krzyżykach. osobiście przyznam się, że mnie to bardzo relaksuje. dobrze ćwiczy cierpliwość.
w planach mam jeszcze wiele wzorów. teraz produkuje się kolejna metryczka. tym razem dla małego dżentelmena. w głowie kipią kolejne pomysły a kolekcja kordonków ciągle powiększa się.
może udało mi się kogoś zachęcić do wyszywania.
pozdrawiam