Witam serdecznie na moim blogu.

2012-05-29

Dzieci nigdy za wiele czyli wysyp dzidziusiów na blogach - DZIEŃ DZIECKA

Im bliżej  Dnia Dziecka tym częściej zastanawiałam się, czy macie podobne odczucie jak ja, ale mam wrażenie, że wszędzie gdzie się nie ruszę, na każdym blogu jest dzidziuś. Są dzidziusie te większe i te nowo narodzone, ale są także te w brzuszku, znane nam tylko z imienia lub płci, lub tego co akurat jego "szalona" mama wymyśliła dla niego.
Ja na moją prawie 10-cio miesięczną Pusię wciąż nie mogę się napatrzeć, jak ona rośnie i z dnia na dzień zaskakuje mnie czymś nowym.
Ja postanowiłam ją zaskoczyć dziś i z okazji jej święta zafundowałam jej taką niespodziankę:
chmura motylków nad jej łóżkiem.



Niestety nie mogę Wam pokazać nic więcej, bo to wszystko ciągle nie jest skończone i nie wygląda tak jakbym sobie tego życzyła. Cały czas usprawiedliwiam się, że jak już będę miała swój dom... a póki co mieszkamy u teściowej.
Sposób ich wykonania jest banalny, potrzebujemy papier w różnych kolorach i kawałek kartonika na którym szkicujemy motylka. Potem tylko odbijamy (ja odbijałam tylko pół motylka na zagiętej kartce), wycinamy i przyklejamy (użyłam taśmy dwustronnej), a następnie obserwujemy minę naszej pociechy.
Przez to że przyklejone są tylko jedną połówką do ściany wydaje się, jakby za chwilę na prawdę miały odlecieć.
Wszystkim przyszłym mamom życzę szybkiego rozwiązania. Mamusiom, które już mają swoje pociechy życzę dużo miłości i czułości.

Pozdrawiam




2012-05-16

Planujemy urodziny... w poszukiwaniu idealnego tortu

Torty na styl angielski już dawno zagościły na naszych stołach. Są piękne wizualnie, chociaż nie do końca wszystkim odpowiada plastyczna masa lukrowa. Ja uwielbiam oglądać te kolorowe dzieła sztuki. Któregoś dnia postanowiłam sama zrobić taki tort. Zaczęłam jednak od wypróbowania przepisu na masę plastyczną. Idealną proporcję znalazłam na blog utkanezmarzen.blogspot.com.  Dzięki Elizie udało mi się stworzyć pierwszy placek pokryty tą masą.

Przepraszam za to KIEPSKIE zdjęcie na stole roboczym, ale innego nie posiadam.

Następny taki tort stworzyłam na 1 urodziny chrześnicy mojego A. Wykorzystałam resztę masy, która została mi po pierwszym razie i wyszło takie coś.


Też jeszcze nie do końca dopracowany, po drodze zaczął topić się różowy lukier i zrobił kilka plam na spodniach. Postanowiłam ćwiczyć, żeby na urodziny mojej Mamy a następnie na roczek Pusi wyszły mi piękne torciki.

Takie inspiracje znalazłam już w Internecie, ale nadal szukam:
 








Źródło: internet

Pozdrawiam


2012-05-15

Przepraszam, nie zdążyłam,placek już zjedzony.

Witam,
w moim poprzednim poście chwaliłam się, że będę piekła ciasto marchewkowe. Ciasto było, niestety zdjęcia nie mam :( A szkoda, bo wyrosło mi całkiem nieźle, co mi się rzadko zdarza. Jakoś tak nie potrafię podejść z sercem do ciast ucieranych i mało kiedy udaje się. A zwłaszcza w piekarniku teściowej:) jakby jakieś fatum wisiało nade mną. 
Pisałam też, dlaczego nie lubię eksperymentować w kuchni teściowej. A teraz Wam wytłumaczę tak obrazowo:
Przyjechałam do mamy i pytam:
- Masz jajka i marchewkę?
- A co chcesz robić? - pyta mama,
- Upiekę ciasto marchewkowe, bo już długo noszę się z zamiarem a dziś jakoś tak mnie naszło.
- Podobno jest bardzo dobre - poparła mój pomysł ciocia. - Dziewczyny w pracy mi mówiły.
No to pieczemy.
Ciasto pięknie wyrosło, nie zdążyło dobrze wystygnąć a już większe pół było pokrojone. Odkroiłam kawałek, żeby zabrać do domu i dać spróbować teściowej. Gdy zajechałam, pokroiłam ciasto, każdy wziął sobie kawałek a ja im mówię :
- Spróbujcie i powiedzcie szczerze czy wam smakuje.
- Piernik - zgaduje teściowa.
- Nie. - odpowiadam.
- Ale jest przyprawa do piernika i dżem. 
- Nie ma przyprawy tylko cynamon i coś jeszcze... Dobre?- pytam mojej nastoletniej szwagierki.
- No dobre, jakby nie było dobre to bym nie jadła, - odpowiedziała.
- To jest ciasto marchewkowe...
Ich miny ... bezcenne. Teściowa zjadła do końca, szwagier (też nastoletni, ale już dorosły :) zaczął oglądać dokładnie swój kawałek, a szwagierka nie dała rady skończyć, w końcu marchewka jest przecież nie jadalna.
Tylko upewniłam się, że w tym domu nie ma co eksperymentować, żeby nie mieć wyrzutów sumienia, że tu się jedzenie marnuje a dzieci w Afryce głodują.

Pozdrawiam


2012-05-13

Ciasto marchewkowe...

Dziś od samego rana męczyła mnie jedna myśl: Ciasto marchewkowe... Pora spróbować upiec je. Najlepsze miejsce na takie eksperymenty to kuchnia mojej mamy, ona po prostu uwielbia odkrywać nowości w kuchni i nie boi się przekraczać granic. Dlatego spakowałyśmy się z Pusią i jak zwykle w niedzielę pojechałyśmy do Mamy. To już taka nasza mała tradycja, od kiedy mój A. jest za granicą, wszystkie niedziele spędzamy w moim rodzinnym domu. Tam nawet nudzenie się jest jakieś lepsze:) Chyba, że wcześniej zaskoczą nas jacyś goście, albo pogoda jest taka, że nie można wyjść na dwór.

No nic, już jesteśmy na miejscu. Przyjechałyśmy jak zwykle wystrojone, bo to nasza jedyna okazja, żeby ubrać się jakoś inaczej niż w dresy. Ale po przyjeździe i tak zaraz przebieramy się w "luźne" ciuchy, żeby było nam wygodnie. 

Obiad zjedzony, najmłodsza i babcia urządziły sobie popołudniową drzemkę, a ja idę robić ciasto. Będę piekła według przepisu znalezionego na stronie pozytywnakuchnia.pl.

Tak wygląda ciasto autorki przepisu


a moje zobaczycie już nie długo.

Pozdrawiam


2012-05-07

Prosty pomysł na małą łazienkę



 

Takie zdjęcie znalazłam w ostatnim dodatku specjalnym do miesięcznika "cztery kąty", który poświęcony był łazienkom. Bardzo spodobał mi się jeden pomysł z umieszczeniem umywalki nad wanną. W małych łazienkach to super rozwiązanie dla wszystkich tych, którzy lubią wylegiwać się w ciepłej kąpieli. Trzeba tylko znaleźć wannę o odpowiednim kształcie.

Pozdrawiam

2012-05-05

LOVE is in the kitchen

Stare powiedzenie mówi:
"w marcu koty, w kwietniu psy, w maju my"
 
 
Takim prezentem miałam obdarować koleżankę w dniu jej ślubu. Niestety paczuszka przyszła zbyt późno, stety napis zdobi teraz moje okno kuchenne. Czerwony w wyniku nieporozumienia. Gdy chciałam zmówić napis, zapytałam czy można go pomalować (chciałam to zrobić własnoręcznie). Dziewczyna, która wycina te napisy zrozumiała, że chcę zamówić pomalowany i stąd wynikło to opóźnienie.
Koleżanka dostała czekoladki, a LOVE panoszy się u nas.

Pozdrawiam


2012-05-01

Zielony maj

Witam wszystkich serdecznie w ten piękny pierwszomajowy dzień, który ma się już ku końcowi. Jak mija wasz długi weekend? Wczoraj razem z Pusią byłyśmy na ślubie koleżanki. Łatwo nie było, ale dałyśmy radę, nawet przypiekające słońce nie przeszkadzało nam. A dziś w ramach odpoczynku, byłyśmy u mojej mamy, bo tam odpoczywa mi się najlepiej. Tęsknię za tym wielkim trawiastym podwórkiem, gdzie można wylegiwać się w cieniu lipki. Pusia też zaczyna doceniać te uroki. Nawet próbowała stawiać pierwsze kroki na trawie, ale nie do końca jej to pasowało bo ją łaskotało. Dla jasności tylko dodam, że córa moja za tydzień skończy dopiero 9 miesięcy i sama jeszcze nie chodzi. 


Robi się ciepło, robi się pięknie i najwyższa pora wystawić trochę ciała na promienie słoneczne. Niestety nie uporałam się jeszcze do końca z pozostałościami po ciąży. Z pewnością pomógł by mi w tym zestaw jaki jest do wygrania na blogu anamarko. W duchu liczę, że to właśnie mi uda się wygrać. :)
A zestawik wygląda tak:



Pozdrawiam wszystkich