Witam serdecznie na moim blogu.

2012-10-09

wygrałam "dom"

witam serdecznie wszystkich zaglądających tu:)
ale nam się pogoda jesienna zrobiła, jeszcze kilka dni temu mówiłam, że lubię tę część jesieni kiedy jest ciepło i słonecznie, i kiedy promienie słoneczne dają taką ciepłą poświatę. nie zdążyłam nacieszyć się tymi chwilami a tu już zaczęła się ponura deszczowa pogoda. 
brrr... aż nie chce się rano wstawać i z domu ruszać.

***

ostatnio też jakoś ciężko jest mi zasnąć i korzystając dziś z tej właśnie okazji chciałam Wam się czymś pochwalić. sama nie wiem co ja robię o tej porze na komputerze, jest prawie 1 w nocy a moje dziecko z samego rana pewnie zrobi mi pobudkę. ale wolę posiedzieć chwilę i zobaczyć co dzieje się na Waszych blogach, niż przekręcać się z boku na bok.


wracając do tematu i tytułu posta. wygrałam "dom" - no może nie do końca "dom" bo to "home", no i to jest tylko napis, ale ważne że wygrałam. cieszę się jak małe dziecko, bo rzadko coś wygrywam, to jest mój drugi raz w życiu.
pierwszy był, dawno temu jak poszłam z koleżanką do kina i tam spośród widzów losowali kosmetyki z firmy AVON. 


napis nie ma jeszcze swojego miejsca na stałe, ale mam takie goluteńkie ściany i pragnę je czymś zapełnić, że już szukam odpowiedniego miejsca.
jeśli ktoś byłby zainteresowany takim napisem, odsyłam do bloga twórczyni Ani klik.
ja już wcześniej, jeszcze nie znając tego bloga, znalazłam Anię w sieci i zamówiłam u niej napis. 
więcej na ten temat -> klik

***

a teraz idę liczyć barany, może uda mi się szybko usnąć.

pozdrawiam

2012-09-23

jesień... czerwona

dzisiejszy post sponsoruje kolor czerwony
a razem z nim chciałabym Was zaprosić do zabawy fotograficznej, którą organizuje Ania na swoim blogu Home Sweet Home


do zdjęcia świetnie nadawałyby się dziś policzki Pusi, kochane nasze dziecko ząbkuje przez co jej policzki są całe czerwone i rozpalone. na szczęście dzielnie to znosi.

pozdrawiam gorąco 
w ten pierwszy dzień jesieni

2012-09-18

krzyżyki mnie uspakajają

witajcie kochani,
dziś chciałam Wam pokazać nową zabawę, która wciągnęła mnie bez końca. a jest to
haft krzyżykowy.
mogłabym bez końca siedzieć i liczyć te krzyżyki. na początek poszły bardzo proste wzory, dopiero uczę się powoli dochodzę do coraz lepszej wprawy.
pierwsze moje wyszywanie skończyło się tak:


jest to metryczka mojej Pusi. Oprawiłam ją w ramkę z sklepu z artykułami zdaaaaaaalekiego wschodu. wpasowała się idealnie. jeszcze niestety nie zawisła, ponieważ czeka na swoją koleżankę półkę na misie.

drugą zrobiłam dla chrześnicy mojego męża. niestety kupiłam troszeczkę za małą ramkę w jednym markecie budowlanym i całość wymaga jeszcze poprawki, dopiero wtedy dostanie je mała słodka Zuzia.


tak wyglądają "kuzyneczki" razem.


wciągnęło mnie totalnie
w domu niestety nie mam czasu na wyszywanie, dlatego cały zestaw leży w pracy mojej mamy, gdzie jak na razie, póki nie mam pracy, pomagam jej. specyfika pracy pozwala na chwilowe zapomnienie się i zatopienie w krzyżykach. osobiście przyznam się, że mnie to bardzo relaksuje. dobrze ćwiczy cierpliwość.

w planach mam jeszcze wiele wzorów. teraz produkuje się kolejna metryczka. tym razem dla małego dżentelmena. w głowie kipią kolejne pomysły a kolekcja kordonków ciągle powiększa się.

może udało mi się kogoś zachęcić do wyszywania.
pozdrawiam

2012-09-14

inspiracja na dziś


znalezione w sieci, niestety nie pamiętam gdzie. pomysł bardzo spodobał mi się. a co Wy myślicie o takim regale? można go wpuścić na salony?

a za oknem właśnie pada deszcz, a przecież mamy ostatnie dni lata.

pozdrawiam

2012-09-13

bardzo mini mini pastele - jabłuszka pełne snów

postanowiłam dołączyć do czcigodnego grona uczestników Motywującego Klubu Interiors i dorzucam swoją bardzo mini mini odpowiedz na hasło pastele. wersja mini, bo jakoś tak wyszło, a jak już postanowiłam zabawić się, to sama sobie słowa dotrzymuję. czekam z niecierpliwością na kolejne wyzwanie kolorowe, wtedy postaram się o więcej zdjęć, a póki co, taka mała zajawka tego na co mnie stać.
chociaż mam nadzieję, że stać mnie na więcej :)

























dla wszystkich chętnych, którzy chcieli by dołączyć, odsyłam do źródła, wystarczy kliknąć w baner poniżej:



a teraz wracając do tytułu posta. kto lubi jabłka? ręka w górę. ostatnio odkryłam, że moje dziecko uwielbia je. wszystkie mamy na pewno znają to, jak babcia, ciocia, pani w sklepie próbują przekupić szkraba słodkościami. otóż moje dziecko jest jeden poziom ponad nich wszystkim i da się przekupić ale nie lizakiem a jabłkiem, a ja za to cała w skowronkach jestem, że mam takie mądre dziecko. 



Smacznego robaczki ;)

2012-08-30

wakacje zakończyć czas

witajcie kochani,
przed nami ostatnie godziny wakacji, na szczęście lato będzie trwało jeszcze kilka dni. to jest chyba moja ulubiona pora roku. przełom sierpnia i września jest taki wyjątkowy. lubię wszystko, rześkie poranki i ciepłe dni. szkoda tylko, że w tym roku nie udało nam się wyjechać na urlop.póki co musimy korzystać z słonecznych dni, zanim nadejdzie pora "wiecznego deszczu". 
dla poprawienia sobie humoru odkopałam kilka starych zdjęć, które kojarzą mi się z końcem lata. 
pozdrawiam

na bieszczadzkich drogach

panorama Bieszczad



2012-05-29

Dzieci nigdy za wiele czyli wysyp dzidziusiów na blogach - DZIEŃ DZIECKA

Im bliżej  Dnia Dziecka tym częściej zastanawiałam się, czy macie podobne odczucie jak ja, ale mam wrażenie, że wszędzie gdzie się nie ruszę, na każdym blogu jest dzidziuś. Są dzidziusie te większe i te nowo narodzone, ale są także te w brzuszku, znane nam tylko z imienia lub płci, lub tego co akurat jego "szalona" mama wymyśliła dla niego.
Ja na moją prawie 10-cio miesięczną Pusię wciąż nie mogę się napatrzeć, jak ona rośnie i z dnia na dzień zaskakuje mnie czymś nowym.
Ja postanowiłam ją zaskoczyć dziś i z okazji jej święta zafundowałam jej taką niespodziankę:
chmura motylków nad jej łóżkiem.



Niestety nie mogę Wam pokazać nic więcej, bo to wszystko ciągle nie jest skończone i nie wygląda tak jakbym sobie tego życzyła. Cały czas usprawiedliwiam się, że jak już będę miała swój dom... a póki co mieszkamy u teściowej.
Sposób ich wykonania jest banalny, potrzebujemy papier w różnych kolorach i kawałek kartonika na którym szkicujemy motylka. Potem tylko odbijamy (ja odbijałam tylko pół motylka na zagiętej kartce), wycinamy i przyklejamy (użyłam taśmy dwustronnej), a następnie obserwujemy minę naszej pociechy.
Przez to że przyklejone są tylko jedną połówką do ściany wydaje się, jakby za chwilę na prawdę miały odlecieć.
Wszystkim przyszłym mamom życzę szybkiego rozwiązania. Mamusiom, które już mają swoje pociechy życzę dużo miłości i czułości.

Pozdrawiam




2012-05-16

Planujemy urodziny... w poszukiwaniu idealnego tortu

Torty na styl angielski już dawno zagościły na naszych stołach. Są piękne wizualnie, chociaż nie do końca wszystkim odpowiada plastyczna masa lukrowa. Ja uwielbiam oglądać te kolorowe dzieła sztuki. Któregoś dnia postanowiłam sama zrobić taki tort. Zaczęłam jednak od wypróbowania przepisu na masę plastyczną. Idealną proporcję znalazłam na blog utkanezmarzen.blogspot.com.  Dzięki Elizie udało mi się stworzyć pierwszy placek pokryty tą masą.

Przepraszam za to KIEPSKIE zdjęcie na stole roboczym, ale innego nie posiadam.

Następny taki tort stworzyłam na 1 urodziny chrześnicy mojego A. Wykorzystałam resztę masy, która została mi po pierwszym razie i wyszło takie coś.


Też jeszcze nie do końca dopracowany, po drodze zaczął topić się różowy lukier i zrobił kilka plam na spodniach. Postanowiłam ćwiczyć, żeby na urodziny mojej Mamy a następnie na roczek Pusi wyszły mi piękne torciki.

Takie inspiracje znalazłam już w Internecie, ale nadal szukam:
 








Źródło: internet

Pozdrawiam


2012-05-15

Przepraszam, nie zdążyłam,placek już zjedzony.

Witam,
w moim poprzednim poście chwaliłam się, że będę piekła ciasto marchewkowe. Ciasto było, niestety zdjęcia nie mam :( A szkoda, bo wyrosło mi całkiem nieźle, co mi się rzadko zdarza. Jakoś tak nie potrafię podejść z sercem do ciast ucieranych i mało kiedy udaje się. A zwłaszcza w piekarniku teściowej:) jakby jakieś fatum wisiało nade mną. 
Pisałam też, dlaczego nie lubię eksperymentować w kuchni teściowej. A teraz Wam wytłumaczę tak obrazowo:
Przyjechałam do mamy i pytam:
- Masz jajka i marchewkę?
- A co chcesz robić? - pyta mama,
- Upiekę ciasto marchewkowe, bo już długo noszę się z zamiarem a dziś jakoś tak mnie naszło.
- Podobno jest bardzo dobre - poparła mój pomysł ciocia. - Dziewczyny w pracy mi mówiły.
No to pieczemy.
Ciasto pięknie wyrosło, nie zdążyło dobrze wystygnąć a już większe pół było pokrojone. Odkroiłam kawałek, żeby zabrać do domu i dać spróbować teściowej. Gdy zajechałam, pokroiłam ciasto, każdy wziął sobie kawałek a ja im mówię :
- Spróbujcie i powiedzcie szczerze czy wam smakuje.
- Piernik - zgaduje teściowa.
- Nie. - odpowiadam.
- Ale jest przyprawa do piernika i dżem. 
- Nie ma przyprawy tylko cynamon i coś jeszcze... Dobre?- pytam mojej nastoletniej szwagierki.
- No dobre, jakby nie było dobre to bym nie jadła, - odpowiedziała.
- To jest ciasto marchewkowe...
Ich miny ... bezcenne. Teściowa zjadła do końca, szwagier (też nastoletni, ale już dorosły :) zaczął oglądać dokładnie swój kawałek, a szwagierka nie dała rady skończyć, w końcu marchewka jest przecież nie jadalna.
Tylko upewniłam się, że w tym domu nie ma co eksperymentować, żeby nie mieć wyrzutów sumienia, że tu się jedzenie marnuje a dzieci w Afryce głodują.

Pozdrawiam


2012-05-13

Ciasto marchewkowe...

Dziś od samego rana męczyła mnie jedna myśl: Ciasto marchewkowe... Pora spróbować upiec je. Najlepsze miejsce na takie eksperymenty to kuchnia mojej mamy, ona po prostu uwielbia odkrywać nowości w kuchni i nie boi się przekraczać granic. Dlatego spakowałyśmy się z Pusią i jak zwykle w niedzielę pojechałyśmy do Mamy. To już taka nasza mała tradycja, od kiedy mój A. jest za granicą, wszystkie niedziele spędzamy w moim rodzinnym domu. Tam nawet nudzenie się jest jakieś lepsze:) Chyba, że wcześniej zaskoczą nas jacyś goście, albo pogoda jest taka, że nie można wyjść na dwór.

No nic, już jesteśmy na miejscu. Przyjechałyśmy jak zwykle wystrojone, bo to nasza jedyna okazja, żeby ubrać się jakoś inaczej niż w dresy. Ale po przyjeździe i tak zaraz przebieramy się w "luźne" ciuchy, żeby było nam wygodnie. 

Obiad zjedzony, najmłodsza i babcia urządziły sobie popołudniową drzemkę, a ja idę robić ciasto. Będę piekła według przepisu znalezionego na stronie pozytywnakuchnia.pl.

Tak wygląda ciasto autorki przepisu


a moje zobaczycie już nie długo.

Pozdrawiam


2012-05-07

Prosty pomysł na małą łazienkę



 

Takie zdjęcie znalazłam w ostatnim dodatku specjalnym do miesięcznika "cztery kąty", który poświęcony był łazienkom. Bardzo spodobał mi się jeden pomysł z umieszczeniem umywalki nad wanną. W małych łazienkach to super rozwiązanie dla wszystkich tych, którzy lubią wylegiwać się w ciepłej kąpieli. Trzeba tylko znaleźć wannę o odpowiednim kształcie.

Pozdrawiam

2012-05-05

LOVE is in the kitchen

Stare powiedzenie mówi:
"w marcu koty, w kwietniu psy, w maju my"
 
 
Takim prezentem miałam obdarować koleżankę w dniu jej ślubu. Niestety paczuszka przyszła zbyt późno, stety napis zdobi teraz moje okno kuchenne. Czerwony w wyniku nieporozumienia. Gdy chciałam zmówić napis, zapytałam czy można go pomalować (chciałam to zrobić własnoręcznie). Dziewczyna, która wycina te napisy zrozumiała, że chcę zamówić pomalowany i stąd wynikło to opóźnienie.
Koleżanka dostała czekoladki, a LOVE panoszy się u nas.

Pozdrawiam


2012-05-01

Zielony maj

Witam wszystkich serdecznie w ten piękny pierwszomajowy dzień, który ma się już ku końcowi. Jak mija wasz długi weekend? Wczoraj razem z Pusią byłyśmy na ślubie koleżanki. Łatwo nie było, ale dałyśmy radę, nawet przypiekające słońce nie przeszkadzało nam. A dziś w ramach odpoczynku, byłyśmy u mojej mamy, bo tam odpoczywa mi się najlepiej. Tęsknię za tym wielkim trawiastym podwórkiem, gdzie można wylegiwać się w cieniu lipki. Pusia też zaczyna doceniać te uroki. Nawet próbowała stawiać pierwsze kroki na trawie, ale nie do końca jej to pasowało bo ją łaskotało. Dla jasności tylko dodam, że córa moja za tydzień skończy dopiero 9 miesięcy i sama jeszcze nie chodzi. 


Robi się ciepło, robi się pięknie i najwyższa pora wystawić trochę ciała na promienie słoneczne. Niestety nie uporałam się jeszcze do końca z pozostałościami po ciąży. Z pewnością pomógł by mi w tym zestaw jaki jest do wygrania na blogu anamarko. W duchu liczę, że to właśnie mi uda się wygrać. :)
A zestawik wygląda tak:



Pozdrawiam wszystkich


2012-04-29

Długie weekendy

Wszyscy w koło oszaleli na punkcie długiego majowego weekendu. Jak co roku na ulicę wyjechali motocykliści, samochody z przepełnionymi bagażnikami a nawet rowerzyści. Nas w tym roku długi weekend tak jakoś nie dotyczy. Ja nie lubię jechać "gdzieś tam" wtedy, kiedy milion innych osób też się tam wybiera. Korki, kolejki, tłumy na parkingach przed barami, to nie sprzyja wypoczynkowi. 
Teraz mam jedno marzenie.
Być TU



Na zdjęciu: Jezioro Zug

Dla zainteresowanych gdzie to jest? Szwajcaria, widok z okna mieszkania mojego męża. Wciąż on jest tam, a my tu :(
Podejrzewam, że w chwili obecnej tam jest bardziej zielono, ale zdjęcie było robione przed przyjazdem mojego A. na święta Wielkanocne.

A my z Pusią pakujemy się i jedziemy do babci, na trawie poleżeć.

Życzę wszystkim udanego weekendu.

Pozdrawiam


2012-01-16

Papa is the BEST

Witam,
Obiecałam, że pokażę Wam prezenty jakie otrzymałyśmy kiedy nasz tatuś zawitał na święta. Nasza Pusia dostała taki cudowny smoczek z łańcuszkiem. Można przypiąć  go do ubrania i zmniejsza to częstotliwość upadania na ziemię. O dziwo nasza Kruszynka nie miała problemu z wzięciem go do buzi i służy nam tak samo często jak jej ulubiony biało-różowy smoczek z NUK. Dodatkowo jest podpisany i nie można go pomylić, tak jak często zdarza nam się, kiedy przyjedzie Pusi kuzyneczka. I oczywiście jest wspaniałą zabawką, którą uwielbia się bawić. 



Muszę wam powiedzieć, co ostatnio zauważyłam. Jakie te dzieciaki są bystre. Pusia odkryła, że jak coś wypuści z ręki to nie poleci w górę i nie przyklei się do sufitu, ale wyląduje na podłodze koło nogi mamy czy babci i chcąc nie chcąc trzeba się po to schylić. Mała cwaniara już się tak wyszkoliła, że wszystko leciało jej  z rąk. Ale ja postanowiłam być sprytniejsza od niej i łapałam zabawki w locie. Nie wyobrażacie sobie jaka miała wściekłą minę, że popsułam jej zabawę. 
Kochana spryciula :*
Pozdrawiam

2012-01-02

Ja wierzę w Świętego Mikołąja, a Ty?

Nie uwierzycie jaka cudowna przygoda przytrafiła nam się na święta. Jak pisałam w poprzednim poście, w tym roku nie przygotowywałam się nic do świąt, ponieważ miało nie być z nami mojego kochanego męża. Ja wysłałam nawet sms-a do Mikołaja, który w radio RMF MAX rozdawał prezenty, że chciałabym dostać 2 bilety do Szwajcarii, żeby móc te święta spędzić razem. Mikołaj nie odpisał, pewnie mu pieniędzy na koncie brakło przy świętach. Nawet nie wiecie, jak obojętnie podchodziłam do świąt, nic mnie nie cieszyło, a Pusia tak jakby to wyczuwała i też straciła trochę swojej radości. 
Aż tu pewnego dnia, gdy wróciłam z zakupów w domu po nie do końca ubraną choinką znalazłam najpiękniejszy prezent jaki mogłam sobie wyobrazić. Mój Mąż czekał na mnie z Pusią na rękach. 
On już w 3 dzień po wyjeździe wiedział, że będzie mógł przylecieć na same święta do Polski, a mnie cały czas wkręcał. Ja naiwna jeszcze tego dnia czekałam na niego na skypie jak co dzień po obiedzie. A on już dawno był w drodze do domu. 
I jak tu nie wierzyć w Świętego Mikołaja?
Dodatkowo przywiózł ten Mikołaj prezenty, którymi pochwalę się, jak tylko je znajdę, bo po świętach gdzieś już się zawieruszyły. 

Rok 2012!

Niech to będzie dla nas wszystkich cudowny rok. Oby był tak samo dobry jak poprzedni, albo jeszcze lepszy.